'Mama jest podobna do Promyczka. A może Promyczek była podobna do Mamy. Obie rozumiały znaczenie ciszy. Niektórych ludzi ona przeraża, starają się jej unikać, wypełniając od niepotrzebnymi bzdurami. Jednak cisza nie jest wrogiem. Przynosi komfort i spokój.'


Pewne schematy są w książkach nie do przeskoczenia. Zawsze musimy mieć wstęp, w którym poznajemy bohatera, następnie rozwinięcie z karuzelą wydarzeń i jakimś kulminacyjnym momentem i zakończenie. Często przez happy end. Cóż, Holden wyraźnie stwierdziła, że jak na rockman'a przystało Gus obierze inną drogę. O wiele ciekawszą.

'Nie wiem już, jak żyć. Promyczek nie była jedynie moją najlepszą przyjaciółką, była jakby moją drugą połówką... drugą połówką mojego umysłu, mojego sumienia, mojego poczucia humoru, mojej kreatywności.Była drugą połową mojego serca. W jaki sposób człowiek może wrócić do swoich zajęć, jeśli na zawsze stracił połowę siebie?'

Ciężko przeżyta śmierć Kate powoli prowadzi Gus'a ku drodze na dno. Nie ma siły codziennie wstawać z łóżka, a tym bardziej komponować, śmiać się czy żyć. Pierwsze dni po pogrzebie spędza w wynajętym hotelu, by alkoholem znieczulić ból. Gdy to nie pomaga i rzeczywistość oraz obowiązki zaczynają się o niego dopominać, znajduje inne rozwiązanie, by przetrwać. Wyjazd w trasę ma być receptą, jakiej bliscy szukają widząc, że z dnia na dzień jego wewnętrzne światło gaśnie. Gus nie zamierza jednak zapomnieć. Promyczek, jego najlepsza przyjaciółka, połówka jego serca, odeszła. Wspomnienia nie wystarczają, trasa jest męcząca, środków znieczulających nie brakuje. I nagle w tourbusie pojawia się nowa pomoc managerska, która ma spędzić z zespołem dużą część trasy. Wysoka, szczupła, trochę sztuczna, ale zainteresowana zacieśnieniem bliskiej więzi z frontmanem zespołu. Chłopak znajduje w jej ramionach odskocznie, szczególnie, gdy zaczyna mu  podawać prawdziwy lek na wszelkie problemy. 

'Jeśli nie możesz kogoś pokonać dołącz do niego'

Wydarzenia z 'Promyczka', czyli wcześniejszego tomu, zaprowadziły nas na cmentarz. Dawno nie płakałam tyle już na prologu i trzeba uczciwie przyznać, jak realistycznie Holden opisuje targające Gus'em uczucia. Mistrzostwo. Gniew, żal, smutek, ogromna tęsknota. To kumuluje się w ból, który nie może znaleźć ujścia. Alkohol przestaje wystarczać i niegotowy zmierzyć się ze stratą na trzeźwo, sięga po więcej. Pierwsze sto stron książki to właśnie opis szarpaniny chłopaka z próbą uwolnienia się od cierpienia, które towarzyszy mu od kilku miesięcy. Dochodzi do momentu, gdzie albo zawalczy o siebie, ale ból go pochłonie. Gus musi znaleźć nowy powód, by żyć.

'- Ona mnie nie lubi. - To proste.
 - Jestem pewna, że wcale tak nie jest. - Mamy nigdy nie wierzą w takie rzeczy. No bo któż mógłby nie lubić ich dziecka?'

Niewątpliwie najważniejszą lekcją, którą chce dać nam autorka jest przypomnienie, że trzymamy los w naszych rękach. Na niektóre wydarzenia nie mamy wpływu, jednak jeśli sami nie będziemy chcieli o siebie zadbać, nikt tego nie zrobi. Największym wrogiem również możemy być sami dla siebie. Autodestrukcja na łamach 'Gus'a' dotyczy nie tylko głównego bohatera. W pewnym momencie na scenę wkracza, pozornie nieciekawa, Scout. Choć jest kolejną z asystentek, nie wydaje się być szczęśliwa byciem niańką gwiazd rocka. W jakiś sposób jednak dociera do Gus'a, choć ich relacja rodzi się w bólach i nie wydaje się, by mogła wyjść po za relacje służbowe. Nie jest jednak jedyna ciekawa więź jaką możemy zaobserwować u Holden. Do tej pory rodzina Gus'a była owiana pewną tajemnicą. Teraz dowiadujemy się jak skomplikowany jest świat kobiet, które chcą samotnie zdecydować się na dziecko i jednocześnie rozwijać karierę. Pojawia się również wizja rodzicielstwa z perspektywy ojca rozwodnika i tego jak może to wpłynąć na dziecko. Wszystko opisane w szalenie ciekawy i wciągający sposób. Autorka nie straciła nic z ciętego języka, wplatania we wszystko muzyki i igrania na naszych emocjach jak największa sadystka. Jest tylko jednak rzecz, której mi naprawdę zabrakło, czy większego wglądu w życie Kellera. Dostajemy małe urywki, ale dla mnie, po takim rozkochaniu nas w tej postaci w poprzednim tomie, jest to o wiele za mało. 

'Przyznanie się do problemu jest pierwszym krokiem na ścieżce do wyzdrowienia'

Nie da się nie polecać tej książki. Jest piękną, choć gorzką kontynuacją 'Promyczka', ale też zupełnie osobnym bytem. Wiem, że są zdania, że autorka nawet przeskoczyła samą siebie, dla mnie jednak trzyma poziom. Tego potężnego miśko-rockman'a nie da się nie kochać, ale na deser mamy jeszcze 'Franco', który dopiero was zaskoczy. Życzę sobie więcej tak emocjonalnych tytułów na półkach księgarni. A najlepiej na półce mojej biblioteczki :) 

'Sądzę, że ludzie odnajdują się wtedy, gdy są na to gotowi. Kiedy najbardziej potrzebują siebie nawzajem. Najsilniejsze związki powstają właśnie z tej potrzeby.'



Bastuba

Komentarze

Copyright © CZYTADO