'O wiele więcej' Kim Holden


'Wszyscy potrzebujemy pomocy. Trudno być człowiekiem, gdy jest się samemu.'


Kiedy autor powieści młodzieżowych zabiera się za pisanie literatury dla dorosłych, to efekty mogą być różne. Niby mówi się, że ludzie nie dorastają, tylko się starzeją. A jednak czytelnik jest specyficznym rodzajem człowieka. Lubiący rozwój, postęp. I choć taki skok na głęboką wodę jest godny uznania, to w ostateczności liczy się wynik. A tu jest się do czego przyczepić.

'Gesty są mocniejsze niż słowa. Nawet jeśli użyte przypadkowo, są wymowniejsze i łatwiej je zrozumieć. To bezpośrednia forma komunikacji, przekazanie energii z jednego ciała na drugie.'


Faith jest młodą dziewczyną, która ponad wszystko chce znaleźć miłość. Kogoś kto nie tylko będzie ją kochał, ale kogo i ona obdarzy szczerym uczuciem. Miranda nie wierzy w miłość. Wierzy w siebie i w sukces. I aby go osiągnąć nie zawaha się grać nieczysto. Seamus ufał, że najważniejsze jest dobro. Chciał zmieniać ludzi na lepsze. Aż poznał Mirandę i poczuł, że zaszczepienie w niej pozytywnego uczucia będzie największym wyzwaniem w jego życiu. Bo kobieta walczyła zawsze tylko o siebie. Była okrutna, zła i podła, zrobić wszystko mogła. Plan, który opracowała będąc nastolatką, by do 30-tki być prezesem dużej, szanowanej firmy - wymagał ofiar. I stworzenie odpowiedniego obrazu swojej osoby. A mając metr dziewięćdziesiąt pięć wzrostu, atletyczną budowę ciała, przystojną twarz i przede wszystkim dobrą duszę, Seamus idealnie nadawał się na filar dla jej wymarzonego życia. Tak też wraz z przyjściem na świat ich pierwszego dziecka, na palcu Mirandy pojawia się zaręczynowy. Będzie o początek końca. A może zaczęło się o wiele wcześniej?


'..Czyń dobro lub umieraj podczas starań..'

Holden ma manierę tworzenia postaci do szpiku kości przesłodzonych. Tak jak w serii o 'Promyczku' było to dobrze rozegrane, tak kopiowanie tego kropka w kropkę w następnej książce, jest zwyczajnie nudne. Zamiast skupić się na fabule i problematyce (bądź co bądź ciekawej), mamy dość już po przeczytaniu 1/3 całości. Tak Seamus, jak i Faith są przerysowanymi postaciami. Historia toczy się, jakby chciała, a nie mogła, mimo, że przewidywalność finału, jest aż za oczywista. Autorkę ratuje postać Mirandy, która ze swoimi błędami, problemami i każdym pęknięciem w sercu, jest kimś z kim łatwo się utożsamić. Ile z nas doznając kolejnych ciosów od losu, nie chciałoby schować serca za pancerzem, by nikt więcej go nie zranił?
To jaką przemianę przechodzi, jak zagłębiając się w ciągle w złych decyzjach walczy, by pozostać sobą. Holden próbuje opowiedzieć o tym, jak może wyglądać nieszczęśliwe małżeństwo i gdzie w tym wszystkim są dzieci. Ten wątek jest ciekawie przedstawiony, bo widzimy też jak na kwestię rozwodu i podziału opieki nad dziećmi, patrzy sąd i prawo. Faith porusza za to tylko jeden ciekawy aspekt, którym jest przeszłość spędzona w rodzinach zastępczych. To czego się dowiadujemy, mrozi krew w żyłach. To właśnie 'wielotematyczność' najlepiej określa to co znajdujemy w książkach Holden.

'Wdzięczność nie jest darem dla tego, kto ją odbiera, lecz dla tego, kto daje...'


Ciężko oceniać coś, co posiada równą ilość plusów co minusów. Dwóch na trzech głównych bohaterów jest mdłych, fabuła jest przewidywalna, tło nieciekawe, język może drażnić. Jednocześnie problematyka porusza tabu, co dla mnie zawsze jest wielką zaletą, research na wysokim poziomie, co udowadnia dobre przygotowanie do tematu. Dobrym rozwiązaniem jest też rozbicie narracji pomiędzy główne postacie. Czy jest więc warta czytania? Tak, choć chętnie bym ją przeredagowała. 

'Traktowanie ludzi równie podle, jak oni traktują nas, mnoży brzydotę na świecie i ją utrwala.' 




Bastuba


Komentarze

Copyright © CZYTADO