'Były sobie świnki trzy' Olga Rudnicka


'Moje otoczenie każdego dnia udowadnia mi, że życie bez mózgu jest jednak możliwe.'


Małżeństwo to ciężki kawałek chleba, prawda? Wiedzą to tak Ci zaobrączkowani, jak i młodzi wolni. Nic więc dziwnego, że przedstawienie trudów życia we dwoje stało się popularnym motywem. Co jednak zrobić, gdy związek jest nieudany, a szans na rozwód brak? Najlepiej wysłać byłego ukochanego w ostatnią drogę i upewnić się, że z niej nie wróci.

'Skarbie, facet do łóżka a facet do życia to dwie różne rzeczy. A jak ci się zdarzy taki cud, że facet nadaje się i do łóżka, i do życia, to łapiesz go na lasso, wleczesz do piwnicy, zamykasz na cztery spusty i pilnujesz, żeby nie podebrała ci go inna jałówka.'


Marta, Jola, Kamelia i Sandra. Jeśli do tanga trzeba dwojga, zaplanowania zabójstwa co najmniej czterech wkurzonych bab i dużo szczęścia. Trzy niepracujące przyjaciółki i jedną wziętą prawniczkę łączy jedno szczególne uczucie. Nienawiść do tych samych mężczyzn. Każdą z innego powodu. Jolka ma dwójkę dzieci i w oczach swojego męża jest tylko ich niańką. Wie, że gdy dorosną, a stanie się to niedługo, zostanie wymieniona na młodszy model. Co miałaby wtedy zrobić? Bez zawodu. doświadczenia, za to z dużą nadwagą i wiecznie zbolałą miną..? Marta pragnie dziecka i powrotu ognia, który gościł w jej małżeństwie na początku. Wie jednak, że mąż nie potrzebuje potomka, a ponieważ nie ufa małżonce, czy ta nie oszuka go w tej sprawie, sam zapewnia sobie namiętności po za domem. Kama dobrze sobie radzi z nieobecnym ślubnym. Kosmetyczka, fryzjer, siłownia, kochanek...Atrakcji pełno, tylko szkoda, że wszystko opłacone nazwiskiem męża. Skoro nie da się problemu podpisanej w przypływie głupoty intercyzy, można spróbować pozbyć się niepotrzebnego balastu. Szczególnie, gdy ma się wsparcie. Czego pragnie Sandra? Władzy. Gdy interesy wszystkich pań się połączą, nad Warszawą zbiorą się ciemne chmury zwiastujące burzę śmiechu i śmiercionośne gradobicie. Będzie się działo. 

'Niestety, przeszłość ma to do siebie, że lubi wracać wtedy, gdy najmniej się tego spodziewasz.'

Olga Rudnicka lubi łączyć kryminał z komedią. Wypracowała charakterystyczny styl pisania oraz kreację bohaterów i mimo, że nie kalkuje schematów jeden do jednego, można zauważyć duże podobieństwo między wszystkimi książkami. Zaczynając od pierwszych stron wciągamy się jednak w fabułę i nic nie przeszkadza nam cieszyć się lekturą. Ponownie dostajemy dobrze wyważoną dawkę humoru i akcji. Nie nazwałabym tego do końca kryminałem, ale treść zapewnia nam rozrywkę. Mamy szansę utożsamić się z wybraną postacią, ponieważ bohaterki są stworzone różnorodnie. Zaczynając od wieku, zainteresowań czy osobowości, przyjemnie obserwować odrębność reakcji. Sama problematyka opisana została w sposób, który sprawia, że nie czujemy moralnych wątpliwości. Dobrze jest pamiętać, że na śmiesznie czy z organami w tle, morderstwo jest morderstwem. Ciekawe jest też tło powieści, oraz sylwetki drugoplanowe. Dostajemy i przerysowanych policjantów i realistycznych mięśniaków. Czemu chcieć więcej?

'- Co za bzdety-szepnęła do Jolki. - Ślub brałam cywilny,a pogrzeb mam kościelny ?'

Do książek Rudnickiej wracam z dużym sentymentem i zawsze z ogromnym entuzjazmem. Jej język i wybrana forma, trafiają do mnie w stu procentach, więc lubię polecać te książki ludziom wszelkich gatunków. Jest i humor i morał. Jaki? To już każdy osądzi sam. Ja z niecierpliwością wyczekuje, aż jej kolejne powieści trafią na moją półkę.


'Niekiedy wydaje mi się, że jako dziecko swój pierwszy krok zrobiłem lewą nogą.'




Bastuba

Komentarze

Copyright © CZYTADO