'Bez złudzeń' Mia Sheridan



"Czasem nosimy krzywdzące, ograniczające etykietki, nieważne, czy przypisali je nam inni, czy uczyniliśmy to sami."


Bywa, że okładka książki nam się nie podoba. Bywa, że przedstawieni na niej bohaterowie w naszej głowie wyglądali inaczej. Co innego jednak różnić się w wyobrażeniu czegoś, a co innego źle przedstawić wizję autora, którą ten dał nam jak na tacy. Niektórych drażni, inni nie mogą przez to spać w nocy. Ja postanowiłam od tego zacząć. Taka ot, uwaga książkowego geeka.

"Człowiek nie żałuje tego, co uczynił wiedziony miłością i dobrymi intencjami. Bądź uczciwy co to własnych intencji, Gabrielu, a potem idź za głosem serca. Niezależnie od wyniku, nie pożałujesz."


Cristal jest striptizerką, która wiele w życiu przeszła. Przy zdrowych zmysłach utrzymuje ją tylko gruby mur obojętności, za którym chowa obrzydzenie do pracy, klientów oraz własnego strachu przed zmianą stylu życia. Już jako mała dziewczynka nauczyła się wyłączać emocje, by nic nie mogło jej skrzywdzić. Ani odejście matki, ani agresywny ojciec. Problem pojawi się, gdy pojawi się ktoś, przed kim chciałaby się odsłonić, ale to może okazać się trudniejsze, niż ukrywanie się. Gabriel coś o tym wie. Jako sześciolatek został porwany, by przez lata ukrywano go w piwnicy, gdzie jego największym przyjacielem była samotność. Nie stracił jednak wiary, że kiedyś wróci do rodziny, znowu ujrzy słońce i będzie szczęśliwy. Nie wyszedł jednak z tego bez szwanku. Choć koszmar uwięzienia się kończy, przychodzi mu zmierzyć się z nadopiekuńczością brata, wbytnim zainteresowaniem mediów oraz strachem przed bliskością. Ma w sobie tyle siły, by z tym wszystkim chcieć sobie poradzić. Choć nie sam. O pomoc zwraca się do najmniej oczywistej osoby, którą okazuje się Cristal. Tylko czy dziewczyna zdoła go wesprzeć, skoro sama znajduje się na zakręcie? I czy to w ogóle jest możliwe? 


"Nikt z nas nie jest w stanie uleczyć innego człowieka. Reformować możemy wyłączyć samych siebie."


Jak zawsze, sięgnęłam po książkę Mi Sheridan oczekując wybuchowej mieszanki romansu, życiowych dramatów, wciągającej akcji i bohaterów, za których dam się pochlastać. Dostałam może z połowę tych standardowych składników powieści autorki. Choć motyw porwania łapał za serce, a postać Gabriela i Cristal została dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, i wyraźnie czuć między nimi chemię, to czegoś mi tu brakowało. Możliwe, że nie przywykłam do wolno rozwijającej się fabuły, i wielu wewnętrznych monologów bohaterów. Jestem jednak fanką dialogów, które dynamizują opowieść, dzięki czemu szybko się czyta. Tu oczywiście styl Sheridan również jest wyczuwalny, wiec te trzysta czterdzieści stron starcza na dwa wieczory, a jednak miejscami historia jakby się dłuży. Dostajemy dużą dawkę mądrych słów, inspirujących cytatów i wzruszających scen. Każdy, kto miał wcześniej do czynienia z autorką - wie, czym to się je.

"Czyż nie mówi się, że wystarczy snuć plany, by Bóg zaczął się z nas śmiać?"


Gabriel jest postacią, którą ma nam udowodnić, że cała siła jakiej potrzebujemy do pokonania przeciwności losu, jest w nas samych. Obojętnie jak wiele złego nas spotka, a sam jest przykładem najobrzydliwszych z krzywd, człowiek może podnieść się ze wszystkiego. Tego brakuje Cristal. Wiary, że można samemu decydować o swoim losie. A powiedzmy sobie szczerze, że dwudziesty pierwszy wiek daje duże możliwości, wiec wiele zależy od nastawienia. Ta bohaterka na przestrzeni całej książki będzie musiała przejść najwięcej, więci jej metamorfoza będzie najbardziej zauważalna. A na ile wiarygodna? To pozostawię indywidualnej ocenie. Nie są to jedyne postacie, które poznamy w "Bez złudzeń", które będą musiały nad sobą popracować. Mamy tu bowiem jeszcze Dominika, nadopiekuńczego brata, który lubi oceniać po pozorach, oraz całe miasteczko, które niczym flaga, zmienia zdanie z każdym podmuchem wiatru. Niestety po za obrazem tego, że można nad sobą pracować, Sheridan pozwoli nam też odczuć gamę wielu negatywnych uczuć. Bo są ludzie tak głęboko ukryci za skorupą nienawiści, agresji i ego, że pozostaną plamą na honorze świata.



"Ellie jest moja. Należy do mnie nie po to, bym ją posiadł, ale żebym ją kochał."


A o co mi właściwie chodzi z tą okładką? Ah drobnostka. Cristal ma miodowe włosy - nie blond, a na głowie Gaba można zobaczyć jedynie czapkę z daszkiem. Kapelusz na niej nie gości. Nie do końca łapię też ideę przedstawienia na tym obrazku sielankowej atmosfery, skoro przez większość czasu bohaterowie zmagają się ze swoją, lub cudzą, traumatyczną przeszłością. Fakt faktem, że znajdziemy w fabule jedna scenę na festynie, co autor tego projektu chyba miał na myśli, ale jak dla mnie, to to trochę mało. Ta moja mała niechęć może jednak wynikać z sympatii do oryginalnego wyglądu. Gdy się natomiast nie może tego co się lubi...

"Dano ci ból, bo jesteś dość silny, by go znieść."


W ogólnym rozrachunku, na świeżo od razu po lekturze, postanowiłam wystawić ocenę 6/10, czy też słownie / szkolne uznałam, że jest dobra. Bo taka też jest. Spokojna, mądra, całkiem romantyczna, pouczająca, ale też pozwalająca się odprężyć. Dobra. Są lepsze, ale też znacznie gorsze.

"Życie potrafiło być niezwykłe, pełne zadziwiającego piękna i zarazem łamiącej serce rozpaczy, często przemieszanych ze sobą, tak że trudno było je oddzielić."


Bastuba 

Komentarze

Copyright © CZYTADO