'Deep' Kylie Scott
Vegas owiane jest legendą. Co się tam zdarzy, ma pozostać tajemnicą. Wiadomo jednak, że nie zawsze tak się da. Kylie Scott wykorzystuje w swojej najnowszej książce popularny motyw, i tym sposobem znowu namiesza w życiu swoich bohaterów.
'- Z mojego punktu widzenia wynika, że gówniane sprawy są w gruncie rzeczy bardzo proste, gdy już uda się dojść do sedna. A jeśli chodzi o sprawy sercowe, to sami decydujemy, co słuszne, a co nie. Co robić, gdzie iść. To proste.'

'Cóż, niektórzy ludzie po prostu są jak samotne okręty. Dla wszystkich najlepiej, gdy pozostają sami. Potrzebują wolności bardziej niż miłości i towarzystwa.'
Rozczarowanie
ma gorzki smak. Czekanie długo na jakąś książkę, która w rzeczywistości nas
zawodzi? Słabe. Seria "Stage Dive" była do tej pory dla mnie miłą
rozrywką, idealnie nadającą się na długi wieczór, po męczącym dniu. Fabuła
całkiem oryginalna, może nie zaskakująca, ale dawała radę. Trzeci tom serii,
czyli 'Lead' nawet podbił moje serce, a historia Jimmy'ego bardzo mnie
poruszyła. Dużym plusem tamtej opowieści, była charyzmatyczna główna bohaterka.
W 'Deep' nie ma żadnej z tych rzeczy. Przez większość czasu wieje nudą, Lizzy i
Ben na zmianę rozstają się i schodzą, a jedyną zmianą są kolejne europejskie
miasta w trasie koncertowej zespołu. Co prawda, szaloną rzeczą była ich wspólna
noc w Vegas, ale autorka jakby bojąc się, że to za dużo, resztę książki napisała
bardzo zachowawczo. Dostajemy wiele retrospekcji, które niby mają nam
przybliżyć relację między bohaterami, i udowodnić, że od dawna coś ich do
siebie ciągnęło, ale dla mnie nie ma tam żadnej chemii. Gdyby nie śmieszne
dialogi, inicjowane przez Mala, czy moja ulubiona para, czyli Jim i Lena,
którzy także przechodzą w tej części na kolejne etapy w swoim związku, to nie
wiem czy chciałoby mi się przeczytać ten tom w całości. A pozwolę sobie
zauważyć, że ma zaledwie dwieście pięćdziesiąt stron.
'- Dlaczego media zawsze zestawiają kobiety z seksem? Z iloma kobietami spałeś?
- No... nie liczyłem.
- Widzisz. Nie sugerują, że jesteś męską dziwką, choć pewnie spałeś ze znacznie większą liczbą osób niż ja.'
Nie jest tak, że tylko dno, wodorosty i pięć metrów mułu. Jest coś, co bardzo mi się w 'Deep' podoba. Jest to morał. A właściwie dwa, jeśli nie trzy. Nie będę zdradzała wszystkiego, bo nie chcę robić za psuj zabawę, ale nie jest tajemnicą, że w tej części nasza główna bohaterka zachodzi w nie planowaną ciążę. Niby się zabezpieczyli, niby tylko jeden raz, a jednak stało się. I co teraz? Podoba mi się, że autorka podkreśliła wagę tego, żeby rozsądnie podchodzić do decyzji, które mogą wpłynąć na więcej żyć, niż 'tylko' nasze. Bo później nie można powiedzieć 'ups' i odwrócić głowę.

Komu podobały się poprzednie części, ten z tej też powinien być zadowolony. Sama ciesze się, że jednak przeczytałam ten tom, ponieważ znalazło się tu kilka zaskakujących zwrotów akcji, dotyczących bohaterów drugoplanowych, które mogą być ciekawie rozwinięte w kolejnych książkach z tego cyklu. Pozostaje mi mieć nadzieję, że z tymi postaciami w rolach głównych polubię się bardziej, niż z Lizzy i Benem.
'Każda miłość jest inna, tak jak każda relacja dwojga ludzi. I nikt, kto patrzy na to z boku, nie jest w stanie zrozumieć wszystkiego. '
Bastuba
'Nawet podszyty nienawiścią gniew może się do czegoś przydać. Trzeba go tylko odpowiednio skanalizować.'
Komentarze
Prześlij komentarz