Nowości Wydawnictwa Kobiecego

 


W październiku na nowe półki trafiło bardzo dużo książek. Na pierwszy ogień poszły romanse, ponieważ czytałam je całe lato i zanim zacznie się listopad i przerzucę się na kryminały i literaturę literaturę faktu, chciałam zapoznać się z premierami w miłosnym wydaniu. Najnowsze książki Wydawnictwa Kobiecego łączy jedna rzecz - główne bohaterki jedno myślą, a drugie robią. Taką niekonsekwencję można dobrze ograć, albo kompletnie zepsuć nią postać. Jedne autorki poradziły sobie lepiej, drugie gorzej, ale w stosiku są dwie książki, które mogę szczerze polecić i na których kontynuację czekam.



Zacznijmy od książki, która mnie totalnie wkurzyła - żeby wytłumaczyć dlaczego, uderzę w spoilery. Jeśli jestem na coś uczulona, to na romatyzowanie zdrady. Zamiast "W butach Valerii" tytuł powinien brzmieć "W łóżku Valerii", ponieważ to o tym główna bohaterka myślała najczęściej. Nie ma nic złego w tym, że ta część związku jest dla niej ważna, ale jeśli przez rok nie potrafi o tym porozmawiać z mężem, a gdy tylko ma wymówkę wskakuje innemu do łóżka to sorry. Tak, gość był przystojny, była między nimi chemia, a może i zakochali się w sobie nawzajem. Autorka próbowała nam wmówić, że to co Valeria robiła z Victorem było w porządku, bo nie przespali się ze sobą na dzień dobry, ale halo! Robili wieeele innych rzeczy, na które nie ma miejsca, jeśli jedna ze stron jest mężatką. Sama posądzała męża o zdradę, przeszkadzało jej, że asystentka trzymała dłoń na ramieniu jej męża, a sama pozwalała sobie na o wiele więcej z nowym "przyjacielem". Nie, nie i jeszcze raz nie. Książka w sumie opowiada o 4 przyjaciółkach i dla tych pozostałych 3 początkowo chciałam obejrzeć serial na Netflixie, ale jak pomyślę, że miałabym tę Valerię dalej znosić, to nóż się w kieszeni otwiera. 3/10 i zapomnijmy o tym. 



Dalej jeśli "Zależna od mafii", bo na pewno nie "Zależna od rozumu i logiki". Tego tam za dużo nie było. Sama lubię motyw "Pan zły i groźni zmienia się w słodziaka pod wpływem miłości", ale na litość! Niech to ma ręce i nogi! Główna bohaterka zostaje porwana przez włoskiego mafioza (w Krakowie! 😵), szybko dowiaduje się, że ojciec walczy o życie, a brat gdzieś zniknął i gdy (co akurat jest na plus) umawia się na spłatę długu poprzez współprace i dostaje dość dużo swobody, jej jedynymi rozterkami są czy ten czy tamten mafiozo jest tym złym czy nie. Żadne "gość prawie mnie utopił, jak mam uciec" tylko "a może on ma dobre serce tylko to ukrywa". Jakby... co? Szybko się czytało i ostatecznie oceniam na 5/10, więc nie jest najgorzej, taki przeciętny romans mafijny, ale naprawdę momentami ręce opadały. Filip w swoich uczuciowych rozterkach był autentyczny, ale Julia kompletnie nie. 




"Fear Me" ma podobny problem. Główna bohaterka przez 10 lat była dręczona w szkole i poza nią przez chłopaka ze szkoły, w okolicach 18 urodzin gość jej mówi, że przez rok ma być jego niewolnicą w ramach zadośćuczynienia (w jego głowie ma to sens) i ona jest jak - okey. Grozi zabiciem najbliższych, każe odciąć się od przyjaciół, zmusza do poniżania się, oddania mu się i ogólnie jest raczej jak "nie wyjdziesz z tego żywa", a ona niby coś tam pyskuje i mówi nie, dwa zdania później jednak jest tak, a ostatecznie to... Nawet nie będę spoilerować. Jeśli weźmie się pod uwagę syndrom Sztokholmski i że Keiran naprawdę miał pokręcone dzieciństwo, albo raczej dzieckiem nigdy nie był, to historia mogłaby być realna, ale na zachowanie Lake naprawdę trzeba mocno przymknąć oczy. Dużym plusem jest to, że przez 500 stron książki praktycznie się płynie. Akcja jest wartka, nie ma przydługich monologów czy niepotrzebnych powtórzeń, ciągle coś się dzieje, co pozwala nam dobrze poznać główne postaci, ale też tło i historie poboczne. No i mamy wątek, powiedźmy, kryminalny. Chcemy poznać historię rodziny Keirana i czemu chłopak zachowuje się właśnie tak, a dzięki temu trudno oderwać się od lektury, a o to przecież chodzi. Żeby historia wciągnęła czytelnika! Mam delikatnie zastrzeżenia do korekty / redakcji, bo kilka razy wyraźnie były literówki i zamiany imion. Ktoś rozmawiał z X i nagle nazywał go Y, a potem znowu X 🙈 Poza tym książka skończyła się w taki sposób, że czekam na kontynuację z niecierpliwością. Myślę, że dla fanek mrocznych romansów / młodzieżówek będzie akurat. Takie mocne 6/10.



Last but not least - "Racer". Jak mnie ta książka wciągnęła! Kiedyś czytałam już jakąś książkę Katy Evans, ale wtedy nie bardzo polubiłyśmy się z autorką, więc do tej historii byłam trochę sceptycznie nastawiona, ale postanowiłam spróbować i to była świetna decyzja. Uwielbiam motyw wyścigów samochodowych, a tu mamy Formułę 1 i wyścigi uliczne. Dobrze opisane, osadzone w czasie i miejscu, a nie zrobione po łebkach, że nie wiemy czy akcja trwa tydzień, miesiąc czy pół roku. Jest klimat rywalizacji, wyzwania. Czytelnik podróżuje razem z członkami zespołu po całym świecie i kibicuje Racerowi nie tylko w wyścigach, ale też zdobyciu serca Lany. Dobrze, brzmi trochę banalnie, ale mamy tu też kilka ważnych tematów. Autorka podjęła się stworzenia bohatera z chorobą afektywną dwubiegunową i opisania z czym muszą mierzyć się jego bliscy. Właśnie takie romanse lubię najbardziej - dobrze napisane, przemyślane, wnoszące jakąś wiedzę nawet w lekką treść. Mocne 8/10 i czekam na kolejne książki Evans 😁


Bastuba

Komentarze

Copyright © CZYTADO