'Odnaleźć swą drogę' Aleksandra Ruda


'Rodzice spodziewają się, że sprostamy ich oczekiwaniom. Ale jeśli już tak się dzieje, mama i tata dostrzegają, że dziecko przestało być dzieckiem, i chcą wszystko odwrócić.'

Fabuła fabułą, bohaterowie bohaterami, ale bez dobrego stylu żaden autor długo nie uciągnie. Jak wiadomo, najlepiej żeby był oryginalny i czytelny. Jeśli dodatkowo będzie wart zapamiętania i przyjemny dla czytelnika, to już jest dobry początek. Oczywiście mamy to szczęście, że co człowiek to opinia, więc ciężko dogodzić każdemu. Ja jednak jestem dość prosty organizm i jeśli w moje ręce wpada książka z genialnym połączeniem humoru i ironii, z ciapowatą, ale sympatyczną główną bohaterkom, to jestem kupiona. 

'Miłość jest przydatna tylko do posiedzenia przy księżycu i hm... jeszcze paru rzeczy. Ale kiedy ktoś ma kłopoty - wtedy najważniejsza jest przyjaźń!'

Olgierda Lacha ma to nieszczęście być ambitną dziewczyną z małego miasteczka, które można określić jako zabity dechami koniec świata. Marzenia są jednak od tego, żeby je spełniać, więc zaopatrzywszy wierną walizkę w najpotrzebniejsze rzeczy, wyrusza do najbliższego miasta, by wraz ze zdobyciem pełnoletności wstąpić na Uniwersytet Nauk Magicznych i stać się sławną i poważaną magiczką. Tylko czy nie przepadając na zajęciami fizycznymi, ani nad ślęczeniem w bibliotekach ma na to szanse? I jak się odnaleźć w kompletnie nieznanym miejscu, kiedy już od progu wpada się na nekromantę*? 
* Nekromancja – forma praktyk magicznych,

czarujący (nekromanta) przyzywa duchy zmarłych w celu poznania prawdopodobnych wersji przyszłości lub celach własnych (np. usług) #ściągaodwujkagoogle

'- On mi nigdy nie mówił o uczuciach.
- On nie mówi, a działa, a to jest o niebo lepsze.'

Tyle śmiechu ostatnio dostarczyły mi książki Olgi Rudnickiej albo Alka Rogozińskiego. Tylko u nich znajdziemy śmierć na wesoło, a tu mamy typową, stylizowaną na średniowiecze, fantastykę. Na każdym kroku krasnolud (albo pół), zombie albo inna pomroka. Nudzić się nie ma kiedy, choć książka nie jest typowo fabularna, z ciągłym pędem do finału. Raczej dość powoli kroczymy wraz z Olą drogą ku otrzymaniu uprawnień magicznych i obserwujemy jak przez cztery lata zmienia się z podlotka w kobietę. Wiernie towarzyszą jej przyjaciele, którzy nie mają łatwo ratując naszą bohaterkę z coraz to nowszych tarapatów. Trzeba uczciwie przyznać, że jak na jedną osobę, wielkością pecha może konkurować tylko z Jasiem Fasolą. Za to szczęście pomieszane z wybłaganym od bogów wsparciem, mogłoby spokojnie starczyć i na kilkanaście wygranych w totolotku. 

'Jedyna nadzieja - lżej Ci, jeśli wiesz, że komuś jest jeszcze gorzej - zgasła.'

Seria, jak na swoje lata, gdzie pierwszy tom został w Polsce wydany w 2010r, dobrze się wpasowuje w dzisiejsze realia. Przedstawienie relacji jakie mogą występować w szkołach tak magicznych jak i zwykłych, pomaga nam wychwycić, jak ważne jest znalezienie w tej społeczności swojego miejsca, swojej grupy docelowej. A, oczywiście, mamy w czym (albo może lepiej - w kim) wybierać. Siłacze, modelki, nieśmiałki, śmieszki, popularsi - pełny przekrój osobowości, które można bez problemu odnieść do naszej rzeczywistości. Nie jest to jednak przesyt formy nad treścią. Każda z postaci jest dobrze przemyślana, ma w całej powieści swoje miejsce i przeznaczenie, co bardzo mi się spodobało. Patrząc na cel książki łatwo zrozumieć, że tytuł został dobrze dobrany. Podzielenie ogółu na rozdziały zgodnie z latami kształcenia się Oli, pozwala nam dostrzec, jak ważne jest znać swoją wartość i tak mocne jak i słabe strony. Sam świat, z miastem Czystiakowo na czele, jest dobrze wykreowany. Łatwo wyobrazić sobie codzienne życie w otoczeniu tak niezwykłych istot, a nawet zapragnąć spróbowania takiej rzeczywistości. Nie da się ukryć, że najbardziej charakterystycznym elementem tego tytułu pozostaje jego humor. Przesiąknięte ironią i sarkazmem dialogi cały czas pozostawiają na naszej twarzy uśmiech, a wyobraźnia podpowiada jakie przygody mogą jeszcze spotkać naszych herosów.


'Uniwersytet daje tyle możliwości twórczego rozwoju, najważniejsze to je zauważyć.'

Myślę, że nie jest to powieść nastawiona ani na romans, ani na przygodę. Faktycznie bliżej jej raczej do próby przedstawienia zmian jakie zachodzą w człowieku pod wpływem dobrych i złych doświadczeń. I, ponownie, podkreślenie tego, że gdy się czegoś chce i dąży do tego z całych sił, to nic nie może stanąć nam na przeszkodzie. Nawet opętany zombie, czy wrodzone lenistwo. 

'Miła, każdy czyn - każdy! - ma skutki. I ludzie obdarzeni mocą, powinni myśleć, do czego doprowadzą ich postępki.'


BASTUBA




'Wróć jeśli masz odwagę' Estelle Maskame


Czytać, czy nie czytać? Na to pytanie często odpowiadają recenzenci. I jeśli ktoś za bardzo przywyknie do oddawania swoich czytelniczych wyborów w obce ręce to może wiele stracić. W końcu  sam King mówił, że 'opinia jest jak dupa i każdy ma swoją'. Gdy dzięki uprzejmości Michaliny z bloga k-siazkowyswiat dostałam w swoje ręce książkę Estelle, byłam już po lekturze kilku recenzji, i gdyby nie inicjatywa booktour'u, to sama bym po nią nie sięgnęła.

'Oczekujecie, że dojdziemy do siebie i zaczniemy żyć normalnie, a jednocześnie nie pozwalacie nam się normalnie poczuć.'

Główna bohaterka ma siedemnaście lat i uczy się w ostatniej klasie liceum, w dość małym amerykańskim miasteczku i ostatni rok dzieli czas między szkołą, pracą w parku rozrywki, oraz wyjściami z dwojgiem najlepszych przyjaciół. Pomiędzy tymi zajęciami unika również jak ognia rodzeństwa Hunter. I nie jest w tym postępowaniu osamotniona. Od kiedy bliźniaki stracili rodziców w wypadku samochodowym, unoszące się nad nimi widmo żałoby odstrasza wszystkich mieszkańców. Bo jak się przy nich zachować? Płakać, pocieszać, czy śmiać się udając, że nic się nie stało? Kenzie ma jednak o wiele więcej powodów, żeby od Jadena i Dani trzymać się z dala. 
'Ale najważniejszym czego mnie nauczyli, jest to, żebym nie marnował czasu, bo może to zabraknąć. Wpoili mi, że jeśli będę chciał coś zrobić, mam to zrobić natychmiast'

Lubię jak w książkach typowo młodzieżowych porusza się tematy tabu. Szczególnie, jeśli się to mądrze i ciekawie przedstawi. Pisząc 'ciekawie' mam na myśli nie sztampowo, plastikowo czy schematycznie. Tu można niektóre sytuacje przewidzieć, a nie raz i nie dwa można się zdenerwować na bohaterów, bo ich zachowanie, typowo ludzie, dalekie było od ideału. W końcu łatwiej jest wytknąć słabości komuś, niż samemu je dostrzec. O tym tez jest ta książka. O odnalezieniu odwagi, by naprawić błędy. O drugiej szansie, walce z samym sobą, i o tym, jak ważne jest wsparcie bliskich osób. Bohaterowie są różnorodni, prawdziwi. Język prosty i zrozumiały, co sprawia, że czyta się szybko i przyjemnie. 

'Znam ból wynikający z utraty kogoś bliskiego; wiem, jak straszliwy wpływ na ludzi może mieć żałoba i jak bardzo ich zmienia.'

Mogę ją śmiało polecić, gdyż jest emocjonalna, zaskakująca i naprawdę pouczająca. Pozwala uświadomić sobie, że czasem tak mało potrzeba do szczęścia. I jeśli będę miała szanse to chętnie sięgnę po inne książki tej autorki. Mam nadzieję, że w nowym roku będę trafiać na same tak ciekawe młodzieżówki. 

Bastuba






'Kryminał prywatny' Rafał Wałęka



' Wierzę, że życie nie daje nam nic za darmo. Musimy coś zrobić, aby coś otrzymać '

Miałam w swoim życiu kilka zetknięć z literaturą przekraczającą moje pojęcie. Wiem, że to dobrze dla mózgu , gdy czytamy coś co zmusza naszą głowę do wzmożonej pracy i większego skupienia. Przy 'Kryminale prywatnym' Rafała Wałęki czułam, że działają u mnie wszystkie szare komórki. Nie żebym miała szczególny wybór. To po prostu nie jest książka dla idiotów.

' Ludzka dusza ma o wiele głębsze skrytki niż sama pamięć w głowie '

Główny bohater - Tymon Dantej - jest niepiszącym pisarzem, jak sam o sobie mówi. Wydał już co prawda kilka tytułów, ale od ok.roku wena go opuściła i nie udaje mu się nawet ustalić o czym chce pisać. Być może ma to związek z tym, że od pewnego czasu częściej jest pijany niż trzeźwy. Uważa jednak, że ten stan pomaga mu się skupić. Nie przeszkadza mu to marzyć o karierze bestselerowego autora. Pomóc ma mu w tym agent-przyjaciel Jarek, który chcą wspierać jego twórczość, organizuje spotkanie autorskie, które wymyka się jednak spod kontroli. To zajście zapoczątkuje ciąg wydarzeń, które utwierdzą Danteja w przekonaniu, że towarzyszący mu wieczny pech, nie jest przypadkowy, a wyjątkowa skłonność by być w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie, ma podłoże w prześladującej go przeszłości.

' - A co ktoś w kościele niezbyt słucha, to jest sens, by przychodził? Przecież, prócz kazania, to co tydzień to samo. 
- Niektórzy przychodzą po prostu odpocząć, pobyć z Bogiem. 
- Ponoć jest wszędzie.
- Jak internet, co? '


Budowa książki jest dość wyjątkowa. Autor skacze po wydarzeniach, przyprawiając czytelnika o istny zawrót głowy. Do setnej strony nie miałam pojęcia, czy sens razem z fabułą gdzieś nie wyjechały na przedwczesne ferie, czy tylko ja nie odnajduje nigdzie związków przyczynowo-skutkowych. Następnie przez moment odzyskujemy panowanie nad sytuacją, by znowu, wraz z fabularnym oświeceniem wsadzono nas na przysłowiowy rollercoaster tuż po zjedzeniu obfitej kolacji. Ciekawym jednak jest, że im wyżej i szybciej pędzimy, tym więcej chcemy. Nagle odkrycie 'O co Ci właściwie chodzi Dantej?' zdaje się nas naprawdę porywać! Jest mętlik, jest zbrodnia, jest tajemnica - akcja w pełni. I kiedy już już wszystko ma wyjść na prostą.... koniec. 210 stron minęło, a autor mówi - domyśl się co jest prawdą, co nie. A ty zostajesz sama w lesie bez żadnej podpowiedzi gdzie jesteś i co się właśnie stało. Muszę przyznać, że 'Kryminał prywatny' nie jest pozbawiony wad, takich jak na przykład chaos trwający przez pierwsze strony czy zdecydowanie antypatyczny główny bohater. Ale gdy dotrze się do końca, to wiadomo już czemu język miejscami był ciężki, fantasy mieszało się z horrorem, a niewiarygodność dawno przekroczyła poziom krytyczny. 

'Jak się bić, to tylko w słusznej sprawie, bo nawet jak przegrasz, ktoś zechce cię opatrzyć '

Kochani, mamy tu coś naprawdę wartego przeczytania. Tylko trzeba pamiętać, że sens odkrywamy dopiero po ujrzeniu całości. Zagadnienia, które również zostały ciekawie poruszone to chociażby alkoholizm, niewiarygodna droga handlu narkotykami oraz dlaczego zgodne małżeństwa biorą w łeb. Kości zostały rzucone, koło poszło w ruch. Więcej taki książek, proszę.

' To, że w coś nie wierzysz, nie znaczy, że to nie istnieje '

Bastuba


'Człowiek-nietoperz' Jo Nesbo


'Człowiek zawsze jest sam, tylko czuje to o wiele lepiej, gdy opada swobodnie z wysokości sześciu tysięcy stóp nad ziemią'


Mówi się,  że książki pozwalają podróżować bez ruszania się z fotela i jak na to, że moja natura włóczykija uaktywnia się tylko kilka razy do roku. to ta forma wojaży sprawdza się u mnie najlepiej. Jeśli więc do cudownego australijskiego klimatu doda się wizję poszukiwania seryjnego mordercy, który wydaje się bardzo inteligentnym złoczyńcą, dostajemy kilka wyjątkowo intensywnych godzin z dobrą lekturą. 

'Jeśli od czasu do czasu nie opuścisz gardy, będziesz miał ręce zbyt zmęczone na to, żeby uderzyć'

Harry Hole jest norweskim policjantem z ciętym językiem i zacięciem w każdą prowadzoną sprawę. Gdy więc szefostwo wysyła go do Australii, by zbadał śmierć swojej rodaczki Inger, pakuje się w lekko zniszczoną walizkę i wyrusza, by jak najszybciej rozprawić się z problemem. Na miejscu, po małych przejściach ma lotnisku, zostaje odebrany przez rosłego Aborygena Andrew Kensingtona, który szybko zdobywa jego sympatię i sprawnie zaznajamia go z prawami jakimi rządzi się Australia. Szef wydziału zabójstw nie jest jednak optymistycznie nastawiony, do śledczego zza morza i jasno daje do zrozumienia, że Harry w swoich działaniach nie powinien się zbytnio angażować. Czemu? Ano na turystyczne plany Sydney, głośne morderstwo i wezwanie międzynarodowej pomocy, nie działa najlepiej. Policjant nie jest jednak człowiekiem, który ze służbowego wyjazdu robi sobie wakacje. Także nowy partner Hole'a wydaje się potrzebować jego pomocy w rozwiązaniu z pozoru łatwej morderczej łamigłówki. Nie pozostaje nic innego jak, choć raz, sprostać w pełni oczekiwaniom. 

'Z czasem zdecydował, że walka jednocześnie ze wszystkim, co czuł, jest złą taktyką'

Poprzedniego morderce Nesbo, z książki 'Pierwszy śnieg', odgadłam dość szybko, więc naiwnie przekonana o swojej bystrości umysłu i tym razem prędko zaczęłam typować przestępce. Dlaczego naiwnie? Bo oprawca był naprawdę dobrze przemyślany i męczyłam się ze zrozumieniem go tak samo jak główny bohater. On jednak dzięki całym latom praktyki jest w stanie łączyć wątki o wiele sprawniej niż czytelnik. To prowadzi nas do tego co uwielbiam w książkach Jo najbardziej, czyli niby mimochodem wprowadzane anegdotki o pracy policji, które są uniwersalne na całym świecie, czy też historyjki o małych grzeszkach dochodzeniowców. Bo skoro przez lata na stanowisku śledczego trzymany jest praktykujący alkoholik i nikt tego nawet nie krytykuje, to nie jest to wielka sprawa, prawda? Albo jeden wypadek ze skutkiem śmiertelnym w tę czy we tę. Skoro można zatuszować go bez uszczerbku na wizerunku władz, to czym tu się martwić. O takich i innych kwiatkach możemy poczytać w tej części serii. Dodatkowo poruszana jest wciąż żywa kwestia rdzennych mieszkańców Autralii i ich miejsce w społeczeństwie. To za każdym razem uderza mnie do żywego, ale ponownie, z historią i naturą ludzką ciężko walczyć. Autor był jednak w mieście w którym rozgrywa się akcja i jeśli chcecie wiedzieć, jak naprawę wyglądają relacje między mieszkańcami, zapraszam do lektury. No i najważniejsze. Wątek seryjnego mordercy. Istnieje zbrodnia doskonała? Jak oszukać system? I czy narkotyki to śmiertelna trucizna? Barwne opisy, dbałość o szczegółu, mnogość wątków, brutalnie widoczna brzydka prawda - czytelnicze ciastko w kremem. Może tylko odrobinę kwaśne. Dla mnie Nesbo pozostaje mistrzem w swoim fachu i nie zapowiada się na to, by coś miało się zmienić. 

'Ona była z rodzaju tych, co w pierwszej chwili są bardzo twarde, ale miękną, gdy się je podrapie pod brodą i powie, że trochę się je lubi. Wtedy gotowe są zrobić dla ciebie wszystko'


Bastuba


'Klątwa przeznaczenia' Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka


'Oczywiste, że w świecie rządzonym wyłącznie przez mężczyzn, niewiasta zapewne nic by nie wskórała'

Polscy autorzy nie mają łatwego życia w wydawniczym świecie. Jeśli dodać do tego pogląd co poniektórych ludzi na kobiety spełniające się zawodowo, można spokojnie stwierdzić, że duet Moniki Magoskiej-Suchar i Sylwii Dubieleckiej stanął na wysokości zadania. Już sama promocja zdecydowanie zasługuje na uznanie, a treść podbija moją ocenę o dodatkowe sto oczek.

'Nie masz wpływu na przeszłość, a jak będziesz w niej bez ustanku brodzić, nie pomoże Ci to w egzystowaniu'

Arienne przybywa do Czarnej Twierdzy, bractwa najemników, rządzonych przez samych mężczyzn. Kobiety, mimo tytuły 'Miledy', stanowią dla nich tylko rozrywkę, a nieliczne mogą ćwiczyć pod okiem wojowników. Nie ma tam miejsca dla drobnych, młodych i szlachetnych magiczek. To przygnało tam jednak Arienne. Chęć ukrycia się w jedynym miejscu, gdzie nikt nie będzie jej szukać. Ah, jest jeszcze oczywiście pragnienie wypełnienia przeznaczenia. Lecz mimo, że dostaje się pod opiekę jednej z bardziej wpływowych Miledy, nie chroni to czarodziejki przed poznaniem najniebezpieczniejszego, najbardziej wybuchowego i niezadowolonego Mistrza ze wszystkich. Bo to właśnie oni rządzą w Twierdzy. Mistrzowie, każdy w swojej domenie. Co zatem stanie się gdy drobna Arienne zostanie wygraną w rywalizacji pomiędzy nimi? I jak przeznaczenie wpłynie na los innych w zamku? I czy słynny owiany złą sławą Severo, mistrz walk okaże się kluczem, którego wszyscy tak szukają?

'Jednak jestem już bardzo stary, skoro czas tak szybko płynie'

 Klimat książki utrzymamy jest w epoce średniowiecza, gdzie najważniejsza była siła fizyczna i pełna kasa. Kobiety nie przedstawiały żadnej wartości i tak były traktowane. Nie podoba mi się to ani trochę bardziej niż reszcie czytelniczek, ale z historią nie ma co się kłócić. To realistyczne podejście, bez zbędnych zabarwień przemawia na plus tej małej cegiełki. Bardzo podobali mi się bohaterowie , barwni i wielowarstwowi. A przede wszystkim nieoczywiści. Często w romansach występują badboy'e, którzy pod wpływem głównych bohaterek zamieniają się w potulne kotki. Tu taki przypadek nie zachodzi. Lew pozostaje lwem. Autorki poruszają tematy walki o władzę, wyboru pomiędzy złem, a śmiercią, oraz miłości w czasach, gdzie takie uczucia są zakazane. Język powieści również przepełnia pełen naturalizm, który pozwala wydobyć charakter poszczególnych postaci. które nie mają w sobie nic z delikatności. Szybciej można określi ich jako rubasznych, nieprzebierających w słowach barbarzyńców. Cóż, w przeważającej większości. Konan Barbarzyńca coś wam mówi, prawda? :) Severo, którego przeznaczenie połączyło z Arienne, bynajmniej nie jest moim typem mężczyzny, ale jego inteligencji i pewnego uroku nie można odmówić. Czarodziejka w swojej nieświadomości jest ujmująca, jak na szesnastolatkę przystało. Bohaterowie drugoplanowi również stanowią godne uwagi tło. 

'Natura ludzka jest jedna, bez względu na wiek'

Myślę, że samą książkę będę mogła uznać za odkrycie roku. Dla wszystkich, którzy nie wierzą, że polscy autorzy mogą dać czadu w fantastyce.... oto dowód, że sroce z pod ogona nie wypadliśmy. Cieszę się, że mam ją na swojej półce i wam również polecam zaopatrzyć się w swój egzemplarz. Są fragmenty, do których będę wracać z przyjemnością czekając na drugą część przygód moich ulubionych przeznaczonych. 

'Wspomnienia są drogie, ale tym bardziej bolą, gdy się wie, że nie można powrócić w ukochane miejsce i do ukochanych ludzi'

Bastuba


'MIŁOŚĆ OD DRUGIEGO WEJRZENIA', czyli dlaczego uwielbiam postacie drugoplanowe


Sympatie książkowe różnią się od siebie, tak jak ludzie różnią się między sobą - prosta sprawa. Ostatnio jednak zauważyłam, że częściej moją uwagę przyciągają postacie drugoplanowe. Czy ma to jakieś logiczne wytłumaczenie? Analizując to zdałam sobie sprawę, że chyba tak. Skupiając się na kilku konkretnych przykładach, mogą pojawić się ewentualnie małe spojlery za które z góry przepraszam. 


Cassian i Nesta z serii 'Dworów' Sarah J. Maas / Lorcan i Elide z 'Szklanego Tronu też S.M/ Marc z 'Porwanej pieśniarki' Danielle L. Jensen / Hektor z 'Spętanych przed bogów' Josephine Angelini / Syriusz Black i Remus Lupin z 'Harry'ego Potter'a J.K.Rowling


Moją dużą słabością są seriale oraz serie filmowe. Postacią, która zainspirowała mnie do napisania tej notki, jest Lincoln z 'The 100'. Życie na ziemi zostało zniszczone przez wybuch bomb atomowych, a ocaleni ludzie przez 97 lat żyli w kosmosie. Kończy im się jednak czas i powinni wracać. Nie wiedzą jednak czy planeta jest zdatna do życia i aby to sprawdzić, wysyłają setkę nastoletnich więźniów, by upewnili się, czy ponowna kolonizacja jest możliwa. Lincoln jest ziemianinem, który pojawia się już w pierwszych odcinkach. I SPOILER ALERT, jego dobroć, wielkie poczucie sprawiedliwości, oraz wrażliwe, acz stanowcze usposobienie podbija moje serce. Jego droga jednak nie była usłana różami. I im dalej w serial, tym więcej przeszkód spotyka tak jego, jak i całą setkę z kosmosu. Z bohaterów filmowych wybrałam Syriusza Blacka oraz jego serdecznego przyjaciela, Remusa Lupina. Są to tylko dwie postacie z Harry'ego Pottera, ale mogłabym wymienić ich o wiele więcej. Mam nawet wrażenie, że autorka serii J.Rowling świadomie stworzyła tyle pięknych, dobrych i szlachetnych bohaterów drugoplanowych, by móc ich do woli mordować. I cóż, robi to.

Nie raz i nie dwa oglądałam całą serię (czytałam tylko dwie-trzy ostatnie części). I za każdym razem, ZA KAŻDYM, miałam nadzieję, że obaj przeżyją. Mam za wrażliwe serce do takich praktyk. Cóż, tak. To główny powód dla którego zwracam taką uwagę na te postaci. Ich szlachetna budowa, przyświecanie ideałom. Choć żal, bo nie mają w życiu łatwo. Szybko zyskują sympatię i chciałoby się otoczyć ich dodatkową ochroną, by po takim cierpieniu, mogli dalej żyć w szczęściu. To można rozprawkowo uznać za drugi argument. Doświadczenie pokory życiowej. Dalej muszę wspomnieć o pewnej tajemnicy, która ich opiewa. To wzbudza dodatkowe zainteresowanie. Są jak zagadka, którą chce się poznać. 
Czysto techniczny aspekt podsunęły mi postacie Lorcana i Elain z serii 'Szklany tron', których najwięcej mamy w 'Imperium burz'. Jest to fakt, że oboje są dla mnie dużo ciekawsi, niż pierwszoplanowi Rowan i Aelin. I nawet jeśli Rowan też kupuje mnie swoim oddaniem, męstwem i lojalnością, tak damską postać Aelin, zamieniłabym na kogoś mniej zepsutego i nieufnego. Tak, czytam te książki głównie dla pary drugoplanowej. Szaleństwo.

A za co tak ich lubię? Ponownie za trójwymiarową budowę. Czytając o trudnej przeszłości osiemnastoletniej Elain, jestem w stanie zobaczyć SPOILER ALERT, jak przy pierwszym spotkaniu z Lorcanem utyka, próbując uciekać przez las. Jak krzywi się gdy ten wytyka jej kobiece kształty, bo pamięta jak leżała w lochach, a strażnicy szydzili z niej. Mogę zobaczyć oczami wyobraźni, jak mocno wojownik odczuł dobroć dziewczyny, której on, przez pięćset lat swego życia, nie doświadczył. Różnica, jak zło wpływało na nią, a jak na niego, daje do myślenia. Oboje posiadają siłę ducha godną pozazdroszczenia. Podobnie ma się kwestia w przypadku innej pary z książki Sarah J. Maas - Cassian'a i Nesty. Oni też nie pomni na różnice jakie ich dzielą, trudne doświadczenie i ciężkie charaktery, są pokazem wiary, że sami decydujemy o naszej prawdziwej wartości.


Po skończeniu serii 'Klątwy', w której występuje Marc, zrozumiałam następny fortel, jakim posługują się autorzy. Książki z happy end'em nie są teraz 'na topie'. Więc, jeśli chcemy mieć szczęśliwe zakończenie to stwórzmy postaci, które w swojej 'nie idealności' skradną czytelnikowi serce, a potem SPOILER ALERT zrzucimy je razem z bohaterem z górskiej skały, by roztrzaskało się w drobny mak. 

Cieszę się, że pisząc ten post, przypomniałam sobie ile znaczą dla mnie książki. Ile już lat, raz po raz, oddaje bohaterom potrzaskane serce. Myślę, że to obliguje mnie do stworzenia listy #mustread z książkami, które polecam czy #top5ulubionych postaci :)

Bastuba

'List' Richard Paul Evans


'Kochający się ludzie napotykają na drodze życiowej liczne przeszkody i, zmagając się z nimi, poznają prawdziwe oblicze swojego uczucia. Istota autentycznej miłości to dużo więcej niż burza namiętności, to lojalność i szczera przyjaźń.'

Opowieści. które bazują na własnych doświadczeniach autora mają zawsze wyjątkowy wydźwięk. Tu Evans opowiada historię życia ludzi od których kupili,.wraz z żoną, dom. Wszystko zaczęło się od listu, który został znaleziony podczas przeprowadzkowych porządków. Muszę nadmienić, że bohaterowie tu występujący zostali również przedstawieni w'Zegarku z różowego złota'. Tak rozegrały się ich młodzieńcze losy. Nie wiedziałam tego niestety przed przeczytaniem tej książki.

'Nie powinnyśmy przeciwstawiać się złu, ponieważ może to narazić na ryzyko nas i naszą rodzinę? Jeśli nie będziemy się przeciwstawiać, zło zawsze zwycięży.'

MaryAnn i David żyją razem już od kilkunastu lat. I choć cały ten czasu mocno się kochają, już od dłuższego czasu nie są ze sobą szczęśliwi. Dlaczego? Otóż lata temu stracili ukochaną córkę. I mimo, że nie była to wina żadnego z nich, to wydarzenie zbudowało mur między nimi, a wyrzuty, które David prawił sam sobie tylko to scementowało. Żona trwała przy nim, bez wątpliwości, również cierpiąc. I ta sytuacja musiała się kiedyś zmienić. Bo czy można latami odbijać się od zimnego człowieka i w końcu się nie poddać? MaryAnn więc odchodzi, zostawiając po sobie tylko list. I, oczywiście, prosi w nim by jej nie szukać.




'Może kochać kogoś prawdziwie nie znaczy pragnąć tej osoby dla siebie, ale pragnąć dla niej szczęścia?'

Zawsze powtarzam, że wiem na co się piszę sięgając po pracę Evansa. Ale nie, moi drodzy. To nie ułatwia przetrawienia trudnych problemów omawianych w 'Liście'. Rasizm, zazdrość, zawiść, niesprawiedliwość ludzka. I miłość. Zawsze, gdy czytam jak wielkie problemy mieli 'biali' z zaakceptowaniem 'czarnych' jako pełnoprawnych obywateli, zastanawiam się co musi tkwić w sercach tych ludzi. Czemu odrzucali innych patrząc akurat na skórę. Przecież różnimy się kolorem włosów, oczu, wzrostem, brzmieniem głosu. Czemu nie zrobiliśmy niewolnikami rasizmu z blondynów? Albo z ludzi śpiewających sopranem? Naprawdę podniosło mi to ciśnienie. Zaznaczyć więc muszę, że książka opisuje realia poruszonych czasów. Język jak zawsze jest uczuciowy i po za wszelką treść, głównym zainteresowanym są emocje. Nie radzę oczekiwać wartkiej akcji, gdyż to też nie w stylu tego autora. 


'Nic tak nie pomaga uleczyć samego siebie jak uleczenie drugiego człowieka.'

Całość bardzo mi się podobała mimo że znowu przy ostatniej setce stron wylałam morze łez. Choć zaręczam, że nie jestem płaczliwa z zamiłowania. Pokazanie ciężkiej drogi do poznania prawdy, przypomnienie że prawda to jedno, a zamknięcie się na przyszłość to drugie. Złote środki nie istnieją, a czasem wszystko co mamy to tylko jedna chwila. 

Bastuba



'Porwana pieśniarka' Danielle L. Jensen


Od pięciu stuleci trolle nie mogą opuszczać miasta pod ruinami Samotnej Góry. Więzi je klątwa czarownicy. Przez wieki wspomnienia o ich mrocznej i złowrogiej magii zatarły się w ludzkiej pamięci. Niespodziewanie pojawia się przepowiednia o związku, który złamie potężne zaklęcie. W Cécile de Troyes rozpoznano kobietę z przepowiedni. Zostaje więc porwana i uwięziona pod górą. Od pierwszej chwili w podziemnym mieście dziewczyna myśli tylko o jednym – o ucieczce. Trolle, które ją uprowadziły, są jednak inteligentne, szybkie i nieludzko silne. Porwana musi czekać na właściwy moment i stosowną okazję.

' Czyny są ważniejsze niż słowa.'

Ciężko znaleźć dobrą serię z dziedziny fantastyki. Pisząc 'dobrą', mam na myśli taką, w której wykreowani bohaterowie są realistyczni, których zdołamy zapamiętać. Jak zawsze ważne są emocje, bo po co pisać coś, co nie wywoła żadnej reakcji? Najważniejszym elementem jest przemyślane stworzenie spójnego świata. Bez dziur, niedomówień i szarych sfer. To wszystko Danielle L Jensen udało się wyśmienicie.

' -Dlaczego? – Uderzyłam pięściami w stół. – Dlaczego nie możesz mi uwierzyć? Dlaczego mi nie ufasz?
-Ponieważ jesteś człowiekiem, Cécile. Możesz okłamać nawet samą siebie.'

Cecile jest dziewczyną wychowaną na wsi, której największą pasją jest śpiewanie, a największym marzeniem występowanie w teatrze. Nie czuje się jednak szczęśliwa, ponieważ te pragnienia opłaciła wyrzeczeniami za dużymi jak na niespełna osiemnastolatkę. Lekcje manier, etykiety i głosu trwające kilka lat, które zorganizowała dla niej matka, szykując jej miejsce na wielkich scenach w mieście, sprawiło, że mieszkańcy wioski nie uważali jej za swoją. Nie miała wielu przyjaciół, ani czasu na ich pozyskanie, po za wierną Sabine, z którą zna się od małego. Nadszedł jednak w końcu dzień w którym miała na dobre przenieść się do matki i zostawić przeszłość za sobą. Nie wiedziała jednak, że przeznaczenie dawno wybrało dla niej inną drogę. Pierwszym tego dowodem staje się spotkanie z Luc'em, chłopakiem z miasteczka, który spotkany tego wyjątkowego dnia, postanawia zawalczyć o swoje lepsze życie i porywa Cecile, by sprzedać ją trollom, za równowartość jej wagi w złocie. Trollus, legendarne miasto pełne magicznych istot staje przez dziewczyną otworem. Ale to nie koniec niespodzianek. Krótko po pierwszym szoku i poznaniu przedstawicieli tego magicznego gatunku, pieśniarka dowiaduje się o przyczynie swojej obecności w tym miejscu. Jest nim przepowiednia mówiąca, że jej małżeństwo z księciem Tristanem może zdjąć czar który trzyma trolle uwięzione pod górą. 

' Każdy,kto uśmiechał się przez cały czas,wyraźnie cierpiał na problemy umysłowe.'

Fantastyka nie jest bardzo oryginalnym gatunkiem literackim, co sprawiło, że na rynku mamy przesyt historii mocno średnich. Nie jestem skora do krytyki i to tylko sprawia, że bardziej doceniam dobre powieści. Charyzmatyczna główna bohaterka, nieszablonowy świat z magią w tle, nieprzewidywalne zwroty akcji i tajemnice , które jak najszybciej chce się poznać. Dla mnie ważne są zawsze postacie drugoplanowe, bo mam skłonność do obdarzania ich większą sympatią niż pierwszoplanowe. Wątek romantyczny poprowadzony w subtelny sposób, zamiast wybrania go na główną akcję, za czym nie przepadam. A to wszystko w formie, od której nie da się oderwać. Przyjemny język, równowaga między opisami, przeżyciami i dialogami. Całość oparta na intrygach, spiskach, niewypowiedzianych kłamstwach i słownych potyczkach. Wszystko rozegrane jak przy mistrzowskiej partii szachów. W pierwszej części narratorem jest głównie Cecile, w następnych pałeczkę dzieli z Tristanem. Nie mogę wyjść z podziwu jak łatwo autorka mnie zaczarowała, opisując najważniejsze prawdy o życiu, o naturze ludzkiej. Ukazanie naszych największych przywar i wiara, że ludzie mogą być lepsi, bardzo do mnie przemawia. Czym bez tego byśmy byli?

'Na tym świecie tylko nieliczni mają moc poruszania serc wszystkich, których spotykają.'

Jensen tą serią złamała mi serduszko, które zawsze jest bardziej podatne na dobrą lekturę. Wiem, że w następnym roku ma wyjść książka o moim ulubionym bohaterze z trylogii klątwy - Marc'u, przyjacielu Tristana, również trollu. Ponieważ ich relacja jest dla mnie uosobieniem prawdziwej przyjaźni, już nie mogę się jej doczekać. Wiem, że zanim ją przeczytam, jeszcze nie raz wrócę do głównej serii. Zdecydowanie trafia ona na mąją listą TOP TOP. 

Bastuba




'Wszystko wina kota' Agnieszka Lingas - Łoniewska


Czasami życie pisze najlepsze scenariusze! Romantyczna komedia omyłek. 

Wizje szczęścia mogą się różnić w zależności od człowieka. Praca w korporacji i wspinanie się po szczeblach kariery, życie w szczęśliwej, dużej rodzinie, albo freelancing i rozrywkowy żywot singla. Możliwości, jakie daje nam XXI w. mogliśmy oglądać np. w ‘Seksie w wielkim mieście’. Dziś przychodzę do was z polską jego wersją. Papierową.


'Życie jest o wiele łatwiejsze, kiedy ma się przyjaciółki. Problemy nie znikają w magiczny sposób, ale na pewno są łatwiejsze do rozwiązania'

‘Wszystko wina kota’ to opowieść o czterech przyjaciółkach, które w wieku trzydziestu lat znalazły się w kluczowym momencie swojego życia. Każda na swój sposób musi się zmagać z problemami dnia codziennego, desperacko pragnąć czerpać z niego jak najwięcej. Lidka jest pisarką wziętych romansów, ukrywa się za pseudonimem ‘Róża Mak’, od kilku miesięcy nie ma faceta, i jej jedyną rozrywką jest podglądanie przystojnego sąsiada. Natasha całe swoje życie poświęciła pracy zawodowej i nie widziałaby w tym niczego złego, gdyby w jej firmie nie pojawił się nowy informatyk – Ariel. Jak się okazuje, Nata zwróciła na niego uwagę z dużym opóźnieniem, bo on zauważył jej obecność już w pierwszych dniach pracy. Karolina przedstawia typ klasycznej samotnej matki polki pracującej. Z zawodu jest menagerką Lidki i to ona sprawia, że publika wciąż i wciąż pragnie nowych powieści ‘Róży Mak’. Teraz sytuacja się jednak zmienia i to ona staje się największą orędowniczką planu ujawnienia twarzy i tożsamości bestsellerowej autorki. Czwarta przyjaciółka – Tatiana, ma dwójkę nastoletnich dzieci, męża, który kocha ją do szaleństwa i pracę, którą lubi. Życie nie mogło zostawić jej w takiej pełni szczęścia i coś w tej sielance zaczyna się psuć. Co? Tego Tania spróbuje się dowiedzieć. Najbardziej zagadkową postacią wydaje się Jack Sparrow, bloger, który od lat recenzuje wszystkie książki Róży i to w mało pochlebny sposób. A jak wiadomo, nikt nie lubi krytyki. Naciskana przez Karolinę, upartą agentkę, Lidka zgadza się na wywiad na żywo, ale tylko, jeśli zostanie on poprowadzony przez Sparrowa. Czas skonfrontować się z czytelnikiem no.1.


'Życie to nie tylko cholerne kwiatuszki. Czasami to pot, krew i łzy.'

Styl tej książki mocno odbiega od tego, do czego przyzwyczaiła nas p. Agnieszka. Pewna rozlazłość, używanie stylu potocznego i kolokwializmów sprawia, że czyta się to z małą przyjemnością. Bez większej trudności można odkryć wszelkie pozorne tajemnice i przewidzieć jak dalej potoczy się akcja. W całej powieści tylko jedno wydarzenie prawdziwie mnie zdziwiło, i jak zwykle ze mną bywa, najbardziej polubiłam drugoplanowy wątek historii Natashy. Dlatego na plus muszę zaliczyć oddanie narracji pomiędzy kilku bohaterów i ich perspektywy. Podoba mi się również przedstawienie przyjaźni nie jako czegoś oczywistego, co kiedy raz przyjdzie zostaje z nami na zawsze i nie trzeba się o nią troszczyć. Tu mamy potwierdzenie, że przyjaźń jak każda relacja potrzebuje uwagi, zaangażowania i czasu. Aby działa poprawnie musimy stale o nią dbać i interesować się tymi na których nam zależy. Ciekawe jest również poruszanie tematu idealnego wieku na znalezienie szczęścia. Bo czy jeśli mamy trzydzieści lat i brak nam stałego partnera, to już nie mamy na niego szans? Czy powinno się nas izolować towarzysko, jak trędowatych? Cieszę się, że wciąż powstają książki gotowe obalać takie bzdurne mity.

'Nawet jak ma się najbliższych przyjaciół, którzy pomogą w trudnych sytuacjach, to i tak człowiek musi sam stawić czoło przeciwnościom losu i pokonać to wszystko, co staje mu na drodze. Oczywiście ze świadomością, że ma się przy sobie przyjaznych i pomocnych ludzi, jest na pewno łatwiej, ale i tak, koniec końców, to od nas samych zależy, czy wyjdziemy z tego pojedynku z tarczy czy na tarczy.'

Jeśli miałabym ocenić czy książka jest warta przeczytania, powiedziałabym, że tak. Jednak znając spory dorobek autorki jestem głęboko przekonana, że stać ją na o wiele więcej. Dobrze jest próbować nowych rzeczy, przecież tylko testując różne możliwości możemy odkryć w czym jesteśmy dobrzy. Tu po przymknięciu oka na formę, i obdarciu z nadmiaru lukru, dostajemy kawał dobrej historii. 

Bastuba 

Złote lwy w Gdyni czyli Festiwal Filmowy moimi oczami 📹💙


Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

Na świecie są różne rodzaje miłości. Tą, która dotyka mnie szczególnie jest miłość do ojczyzny, i do mojego miasta - Gdyni. To jakby czuło się związek z przeszłością i przyszłością danego miejsca. Wiele różnych świąt wzmacnia to uczucie. Z tych bardziej przyziemnych, które paradoksalnie przypomina mi, że 'Polacy nie gęsi, swój język moją' jest Festiwal Filmowy u nas właśnie.

Festiwale to ten rodzaj spędów, który wywabia ludzi z domów. I niech mnie, jeśli nie cieszę się na wrzesień, tylko dzięki myśli o tych spacerach wśród flag, instalacji odliczającej dni festiwalu, oraz na czerwony dywan w tle. Piękna sprawa, że na ten tydzień Gdynia staje się małym centrum świata. Rozglądając się wokoło nie tyle wypatrujemy gwiazd ekranu, ale spoglądamy między sobą we wspólnym oczekiwaniu. Wymieniamy uśmiechy, jakby ciesząc się, że mieszkamy właśnie tu, nad morzem. Po tych dniach pełnych filmów, oglądania nagrywanych wywiadów na żywo i wspólnego siedzenia przed teatrem/kinem, nadchodzi czas rozdania nagród. Ale zanim to nastąpi, zostaną ustawione bramki, przyjadą fotoreporterowie i rozbłyśnie mocne oświetlenie. Tu zaczyna się prawdziwa integracja gdynian. Nagle, przy galeryjce czas się wydłuża, ludzie pomału budzą się z letargu oczekiwania i zaczyna się polowanie.


Co ciekawe często słyszy się, że ludzie przy okazji 'okupowania' czerwonego dywanu zapominają nie tyle o 'dobrym zachowaniu', co nawet zachowują się wyjątkowo nieprzyzwoicie. Tu jednak, mogę zaświadczyć z kilkuletnim doświadczeniem, mieszkańcy podchodzą do obserwowania gwiazd festiwalu ze spokojnym zainteresowaniem i jeśli gdzieś jest gwar i przepychanki, to tylko wśród paparazzi, ale to już osobny sektor. Atmosfera zależy w dużej mierze od prowadzącego uroczystość. W tym roku był to odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku, dzierżący rolę zabawnego, przytomnego i zorientowanego wodzireja. Specjalnie wrzucam kilka zdjęć dla wyłowienia kto przeważnie pokazuje się na gali, bo na szczęście, gdy ktoś pojawi się raz, oczarowany atmosferą, wraca i w następnych latach. Cieszę się, ze do kina wchodzą już filmy tu nagradzane, bo jest to namiastka tych samych emocji. Każdego polecam udział w takim festiwalu, nawet z fotela widza ;)












Bastuba





x

'Pierwszy śnieg'


Jest listopad, w Oslo właśnie spadł pierwszy śnieg. Birte Becker po powrocie z pracy do domu chwali syna i męża za ulepienie bałwana w ogrodzie. Nie jest on jednak ich dziełem. Stają przy oknie - i widzą, że bałwan jest skierowany twarzą w stronę domu. Patrzy wprost na nich.


'Czasem nie wiadomo czego się szuka, dopóki człowiek tego nie znajdzie'

Dobry kryminał pewnie musi odznaczać się konkretnymi cechami. Ja ich jednak nie znam, bo do tej pory trafiam na historie tak odmiennie opisywane i prowadzone, że nie wiem czy istnieje złoty środek, aby napisać bestseller. Może właśnie kluczem jest wykreowanie historii zbrodni, o której jeszcze nikt nigdy nie słyszał? Dla mnie Jo Nesbo jest autorem nieprzewidywalnym, dlatego że aż się zdziwiłam, gdy w tej części odgadłam mordercę jeszcze przed połową książki. ( Była to raczej niechęć do postaci i wiara w poszlaki, ale jednak 😉 ). Coś mi jednak podpowiada, że będzie to wyjątek potwierdzający regułę. Będę mogła się o tym przekonać, zbierając kolekcję ‘Kryminałów z klasą’, które pod skrzydłami Wydawnictwa Dolnośląskiego ukazują się w kioskach co dwa tygodnie, a ‘Pierwszy śnieg’ jest jej rozpoczęciem. Choć z pewnością nie początkiem historii Hola.


 'Ludzie często bywają bystrzejsi, niż Ci się wydaje'


Harry jest największym pracoholikiem Norweskiej policji, który mimo licznych osiągnieć zawodowych nie cieszy się dobrą sławą. Przyczyną tego jest jego szorstki charakter, oschły stosunek do otoczenia i współpracowników, oraz nieukrywana skłonność do topienia smutków w alkoholu. Żadna z tych rzeczy nie maskuje jednak ogromnej inteligencji, doskonale dopracowanej umiejętności czytania z ludzi jak z kart ani instynktu śledczego. Do tej pory nie trafił jednak na kogoś godnego użycia wszystkich tych cech naraz. Harry wciąż czeka na swoje pięć minut, w duchu licząc, że w końcu trafi się w Norwegii seryjny morderca, by móc go złapać przy pomocy technik opanowanych na kursie w Stanach. Nie są to jak się okazuje nadzieje płonne, bo pewnego zwykłego dnia, w swojej skrzynce na listy znajduje kartkę z tajemniczą informacją od Bałwana. W pierwszym odruchu zamierza ją zignorować, nie byłby jednak sobą, gdyby pamięć o niej nie uaktywniła się, gdy na miejscu zaginięcia, zgłoszonego kilka tygodniu później, odkrywa bałwana ulepionego z pierwszego w tym roku śniegu. Pytania zaczynają się pojawiać, a wraz z nimi rośnie ilość znikających kobiet. Czy są ze sobą powiązane? Jakieś cechy wspólne? 

'Rozsądnie jest bać się czegoś, czego się nie zna'

W międzyczasie Harry’ego dopadają konsekwencje powziętej abstynencji. Okoliczności, które wymusiły na nim takie zachowanie i trudności w jego przestrzeganiu odbijają się na śledztwie, szczególnie gdy na posterunku pojawia się nowa postać, przeniesiona z wydziału gospodarczego, piękna lecz zimna jak sam lód – Katherine. Hole bez większego entuzjazmu angażuje ją w sprawę i razem zaczynają szukać potencjalnego seryjnego mordercy.
W książkach Nesbo cenię naturalizm płynący z tego, że narrator patrzy z męskiego punktu widzenia, nie oszczędzając na żadnej z myśli głównego bohatera. Spychanie wątków romantycznych na boczny plan i skupienie się na kryminalnej, tajemniczej części historii jest tym czego wielu historiom brakuje. Jo wie, jak budować napięcie, jak żonglować informacjami, nie przesadzać z ilością opisów oraz inteligentnie wplatać trochę naukowej wiedzy, która może zaciekawić tych, którzy na co dzień nie interesują się detalami zbrodni.

'Nie wiem co jest bardziej chore: myśleć jak foka, czy wyobrażać sobie, że ktoś myśli jak foka'



Ciekawa jest nauka, przytyk, który można z ‘Pierwszego śniegu’ wynieść. Tylko czy będzie nim rozwaga do tego z kim dzielimy się posiadaną wiedzą? A może przypomnienie, że pieniądze szczęścia nie dają? Dla mnie najważniejsza pozostaje myśl, że nie należy pochopnie osądzać, po konsekwencje takich działań, mogą spędzić nam sen z powiek nie jednej nocy.


Bastuba
Copyright © CZYTADO