WRAP UP CZERWIEC 2019


Czasem ocenianie jest proste, a czasem choć dwum książkom dam tę samą ocenę, to jedną mogę szczerze lubić, a do drugiej nie mogę się po prostu przyczepić, choć do autora więcej nie wrócę. Czerwiec był dla mnie miesiącem pod znakiem sesji na studiach, więc myślałam, że i ten miesiąc będzie czytelniczą posuchą, a jednak trochę tych książek przeczytałam. Na pięć z nich czekałam od miesięcy (!) przebierając rękami w oczekiwaniu, i niestety nie wszystkie uniosły ciężar moich oczekiwań. 


1. "Kastor" - Myślę, że wiele autorek, bo tylko z takimi miałam w tym miesiącu do czynienia, uważa że dobra historia obroni się sama, a przecież teraz nawet dzieci wiedzą, że często równie ważne jest to jak coś podasz, a nie tylko czy będzie to smakowało Magdzie Gessler (patrz: Master Chef Junior). Choć uwielbiam klimaty bokserskie, to po tym jak zawiodłam się na "Gordianie" Melissy Darwood, podchodzę do takich książek ostrożniej. Mimo to, pamiętając jak podobała mi się seria "Zakręty losu" Lingas-Łoniewskiej, czy "Łatwopalni" wierzyłam, że miłość do "Kastora" to będzie czysta formalność. Coś jednak nie zadziałało. Rozumiem, że ciągle kobiety marzą o miłości od pierwszego wejrzenia, a facet, który za dnia jest biznesmenem, nocą zaś chuliganem i rozrabiaką, jest spełnieniem ich marzeń, ale na litość! Niech Ci bohaterowie mają w sobie coś więcej niż oklepane schematy! Po co mam sięgać po książkę, która już od pierwszych stron pokazuje mi, że nie dość iż logiki w niej nie uświadczę, to i przewidzę wszystkie zwroty fabuły? No nie. Po prostu smutne nie. 4/10 za postaci drugoplanowe, które mam nadzieję czeka lepszy los w kolejnych częściach tej raczkującej serii. 
2. "Miłość po sąsiedzku" czyli zabawna, trochę pikantna historia, przy której trzeba wyłączyć głowę, a wtedy będziemy bawić się przednie. Już po pierwszej części, czyli "Friend-Zoned" wiedziałam, że autorka luuubi popłynąć pisząc niektóre sceny, ale tu jest tego jeszcze więcej, także logikę czy teorię prawdopodobieństwa zostawmy za oknem. W zamian za to dostaniemy (wreszcie!) ciekawe, barwne postaci, które chemię czuły do siebie od dawna i ta książka to czysta formalność. Niby love/hate, ale więcej tu szczekania niż gryzienia. Dodatkowo autorka porusza kilka ważnych społecznie tematów, jak trudności w zajściu w ciążę, porzucenie przez matkę, czy toksycznego partnera i to w ciekawy sposób, więc tak jak byłam pełna obaw czy autorka pisze książki dla mnie (Friend-Zoned oceniam na... 5? Naciągane jeśli dobrze pamiętam) teraz wiem, że pierwsze koty za płoty! 9/10 i to bez łaski. :) 
3. "Kochaj mnie czule" wzięłam przez wzgląd na autorkę. Polecano mi ją regularnie od tak dawna, że jak tylko miałam okazję przekonać się za co jest tak lubiana nie wahałam się. Tyle, że nadal nie wiem. Dla mnie ta książka to jakiś galimatias. Narracja, główna bohaterka, fabuła, gatunek... Czy tu cokolwiek było na swoim miejscu? Jak dla mnie nie. Odbiłam się od tej książki, bo nie mogę nawet powiedzieć historii, bardzo boleśnie. Czasem żałuję, że jeśli książka do połowy mnie nie porwie to jej nie odkładam. Oszczędziłoby mi to nerwów, bo po każdym takim koszmarku ciśnienie mi się podnosi. Tyle dobrego, że styl Gargaś ma na tyle dobry, że szybko się czyta. 2/10 i nigdy więcej! 
4. "Rozstanie"! Ileż ja czekałam na tę książkę! "Poniżenie" czyli pierwszy tom do tego stopnia wbił mnie w fotel zakończeniem, że myślałam że zacznę obgryzać paznokcie czekając na kontynuację. Na szczęście Wydawnictwo Niezwykłe zlitiwało się nad czytelniczkami (jestem bardzo ciekawa czy jakiś Pan przeczytał, a jeśli tak - to co sądzi) i w czerwcu okazała się kolejna książka Stylo Fantome. A ponieważ nie da rady w tym wypadku bez spoilerów to powiem tylko, że nie dałam 10 dlatego, że ognia było delikatnie mniej niż w poprzedniej części. Po zakończoniu czuję jednak, że jeszcze będzie się działo. Kto lubi nietuzinkowe, ostre i wciągające historie, romanse szczególnie, ta książka daje radę. 9/10 i KIEDY TRZECI TOM!? 
5. "W kajdankach miłości" i... 
6. "Płonąca namiętność" to tytuły, które muszą być jakimś żartem, bo czasy Harlekinów przecież dawno minęły, a coś co w oryginale brzmi dobrze, po polsku nie koniecznie się sprawdzi, nawet jeśli w teorii ma być żartem językowym i grą słów. Na szczęście sprawa dotyczy książek K. Bromberg więc można odetchnąć, zapomnieć o tym jakie mamy tytuły na okładkach, i po prostu zagłębić się w nową dobrze napisaną historię miłością, z dreszczykiem emocji, bo to przecież TA autorka. Ona nie umie na spokojnie i do herbaty. Tu tylko rollercoaster. I niech padnę, jeśli za to jej nie uwielbiam! Cała seria nosi nazwę "Życiowi Bohaterowie" ponieważ każda książka opowiada o innym mężczyźnie ratującym innym życie. Pierwszy jest policjantem, drugi strażakiem, trzeci pilotem śmigłowca ratunkowego. Trzeba przyznać, że wybierane przez autorkę tematy są zawsze podwyższonego ryzyka i to się broni. Bo fabuła jest ciekawa, bohaterowi trójwymiarowi, realistyczni, a co najważniejsze nie idealni i nie przewidywalni. Oczywiście to romans, więc rządzi się swoimi prawami, i choć w pierwszej części nie zgrałam się z fabułą, tak druga kupiła mnie w butach. Jak nie pokochać gościa, który zamiast psa w domu oswojoną świnkę? No jak? Obie polecam gorąco i namiętnie! ;) 


7. "Ja na to jak na lato" jest idealna na wakacje. Po prostu. Lekka, zabawna, dobrze napisana, krótka, ciekawa. Trochę "Moda na sukces" w wersji polskiej, ale dobrze zrobiona, więc nie mam do czego się przyczepić, a nawet jestem ciekawa co wydarzy się w kolejnych częściach. 6/10 i piąteczka dla głównej bohaterki. 
8. "Too late" czyli największa zagwozdka mojego rankingu. Do tego stopnia przejęłam się napisem "tylko dla dorosłych", że spodziewałam się, że Hoover przeora mi głowę z lewa do prawa, więc na każdą stronę patrzyłam podejrzanie, aż doszłam do końca (jednego, drugiego, trzeciego, bo trochę tych epilogów tam mamy) i okazało się, że wcale nie było tak hardcorowo. Myślę, że po lekturze "Poniżenia" mało co może takie dla mnie być, ale w sumie cieszę, że autorka nie poszła dalej. Czytałam niejedną jej książkę, żeby wiedzieć, że warsztatu jej nie brakuję, a "Too late" jest dobra taka jaka jest. Przy okazji muszę przyznać, że cieszę się że zachowano ten tytuł, bo pasuje idealnie. Dla fanów Hoover książka nada się  tylko wtedy, jeśli już wcześniej czytali historie pokręconych postaci, albo są otwarci, żeby taką poznać. Mnie najbardziej podobało się dopracowanie fabuły. Zagłębienie psychiki postaci i ułożenie wszystkich kawałków akcji tak, żeby końcowo tworzyła spójny obrazek. Tak się właśnie pisze książki! Zabieram jedną gwiazdkę dlatego, że książka nie wbiła mnie w fotel, ale pod każdym innym względem - świetna! 9/10. 

Czerwiec i maj był romansowy - jaki będzie lipiec? Przekonamy się. Chwilowo mam większą ochotę na filmy czy seriale niż książki, ale kto wie? Może okaże się że coś się zmieni i przyjdę do Was z jakimś większym WRAP UP'em? Zobaczymy! :) 

Bastuba 

Komentarze

Copyright © CZYTADO