"Ponad wszystko" Nicola Yoon
Maddy jest uczulona dosłownie na wszystko. Nigdy nie opuszcza domu, a jedynymi osobami, które widuje, są jej mama i pielęgniarka. Ale pewnego dnia musi zmierzyć się ze światem zewnętrznym i wtedy spotyka Olly’ego. Czy podejmie największe ryzyko w swoim życiu?
" Każdy wydech upewnia mnie, że nie tylko jestem żywa, ale ż y j ę."
Czasem całe istnienie sprowadza się do jednej decyzji. Do być albo nie być. Paradoksalnie do żyć albo nie żyć. Bo co właściwie oznacza życie? Samą egzystencje jako taką, czy jednak spełnianie się i radość z tego co się robi i co się ma? Trudne decyzje i ich konsekwencje - to prawdziwe życie. Nie można przejść całego ziemskiej wędrówki w różowych okularach na nosie. Od stresu, niepowodzeń i łez nie uchronią nas nawet najlepsi rodzice, choćby nie wiadomo jak bardzo nas kochali.
" Matki nie potrafią nienawidzić swoich dzieci. Za bardzo je kochają."
Z takimi dylematami musi mierzyć się Maddy. Kocha każdą dziedzinę życia mimo, że nigdy nie opuszcza szklanej bańki stworzonej by ją chronić. Jedyni ludzie jakich zna to jej Mama i pielęgniarka Carla, jednak nie przeszkadza jej to do dnia w którym w jej świat wkracza nieprzewidywalny Olly. Bo czy można tęsknić za czym czego się nigdy nie poznało? Okazuje się, że tak. Maddison jest postacią bardzo barwną i pełną emocji. Dużo od siebie wymaga, szuka nowych rozwiązań, jest ciekawa jakie tajemnice skrywa wszechświat. I, mimo, że początkowo ciężko jej się do tego przyznać, lubi łamać zasady. To pokrywa się, z krótkim opisem jaki pasuje do Olliego. Konwencja to nie jego bajka. Lubi się wspinać, jest dobry w parkurze i otwarcie mówi co myśli. Tych dwoje szybko łapie wspólny kontakt. Oczywiście wirtualnie, bo Ollie może leczyć Maddie z samotności, ale nie pozbawia jej choroby. Los tymczasem bywa przewrotny i ich historia nie kończy się w internecie.
" Zanim go poznałam, byłam szczęśliwa. Teraz za to żyję, a jedno wcale nie równa się drugiemu."
Książka była moim drugim wyborem, początkowo chciałam w pierwszej kolejności zobaczyć film, który swoją zapowiedzią mocno przyciągnął moją uwagę. Podobał mi się dobór aktorów, szczególnie do roli Maddie (dla niewtajemniczonych grała ona w I cz. Igrzysk Śmierci) oraz muzyka. Nie udało mi się jednak zobaczyć go na dużym ekranie. Czerwiec był dla mnie miesiącem pracy i stresu przed pójściem na studia, więc po zdaniu sobie sprawy z gafy, zabrałam się za książkę. Nie wiem czy jest ona skierowana do młodszego odbiorcy, czy staje się zwyczajnie marudna, ale ilość ilustracji mnie powaliła. Sama forma też nie do końca przypadła mi do gustu, bo dwa zdania na jeden stronie to przesada. O ile skraca to całą książkę, która i tak jest króciutka! To trochę odebrało mi radość czytania, nie ma co ukrywać, szczegóły mają znaczenie.
" To trudniejsze, niż można sobie wyobrazić. Kiedy człowiek próbuje się nie uśmiechać, uśmiecha się częściej."
Przekaz i nauka płynące z tego bestsellera są proste. Ciesz się życiem, doceniaj każdy moment i #spoileralert! sam przechowuj wyniki swoich badań. Podsumowując zdecydowanie jestem na tak. Koleżanka przeczytała całość w pracy (ok.6-7h), więc warto tyle poświęcić, by przypomnieć sobie o co w tym życiu chodzi i poczuć, nawet tylko jaki widz-stalker, siłe młodzieńczej miłości.... powiedziała dwudziestolatka!
"Może dorastanie wiąże się z rozczarowywaniem ludzi, których kochamy"
Bastuba
Komentarze
Prześlij komentarz