Czy liczby mają znaczenie, czyli 4 miesiące w sieci ❤️

                                       

Czas mija nieubłaganie, a im starsza jestem tym bardziej zwracam na to uwagę. Ostatnie cztery miesiące wypełniał mi pośpiech, ciągła gonitwa myśli i, oczywiście, telefon. Od kiedy trzeciego lipca założyłam bookstagram. odkładam go tylko w czasie siedmiiu-ośmiu godzin snu. Blog miał być miejscem przechowywania spisu moich ulubionych książek. Jak widać nie bardzo wyszło. Zamiast cofać się do ukochanych tytułów, recenzuję bieżące pozycje. Zamierzam nadrobić jednak pierwotną myśl i pogodzić oba te rodzaje wpisów. Dodatkowo chętnie zacznę poruszać 'dręczące' mnie tematy, jak choćby, czemu tak lubimy postacie drugoplanowe, które autorzy książek, z uporem maniaka, mordują.


Bookstagram okazał się miejscem zrzeszającym niesamowitych, sympatycznych i realnych ludzi. Dlaczego podkreślam, że realnych? Bo nie byłam na to przygotowana. Posiadając prywatne konto obserwowałam znane bogerki i dwa/trzy konta książkowe. Nie widziałam tam ludzi, którzy wchodzą w dyskusje, znają swoje imiona i są naprawdę ciekawi co inni sądzą o poruszanym temacie. A jednak polska społeczność bookstagramowa okazała się odbiciem moich pragnień. Gdy przez lata nie masz z kim porozmawiać o nowo odkrytej perełce, a nagle spada na Ciebie świadomość, że oto znalazłeś sobie pokrewnych ludzi, równie ciekawych co ty myślisz, jak chcących się podzielić swoim zdaniem, wyrazić swoje poglądy - bezcenne. Oczywiście w ciągu tych miesięcy zauważyłam kilka dziwnych sytuacji, ale jak każde środowisko, które ewoluuje, będzie się uczyć pewnych zachowań. Szczególnie, że zarabianie i granie fair w internecie, jest jeszcze dla niektórych nowością. 


Decydując się spróbować swoich sił w sieci, miałam nadzieję, że w rok uda mi się zebrać kilka osób, które będą podzielać moje zainteresowania. Rzeczywistość przebiła oczekiwania i tak na instagramie mam was już ponad tysiąc, a tu dziesięć osób. Oby nie przyszło stanąć mi kiedyś przed tak dużą ekipą, bo mimo wrodzonego ekstawertyzmu i całkiem sporej odwagi, mogłabym mieć problem ze skleceniem dłuższych wypowiedzi. Z rzeczy, które również cieszą moje serce, będą jeszcze mail'e, które zaczynam odbierać. Do tej pory jedynie p.Ania, opiekująca się zbiorami w moim technikum, doradzała mi przy wyborze książek. Teraz nie dość, że widzę coraz to ciekawsze nowinki na zdjęciach i w blogspotowych polecajkach, dostaje też propozycje od samych autorów. Czy dla książkoholika może być coś lepszego?

Posiadanie czegoś, co może być dla nas nieskończonym źródłem szczęścia i motywacji, powinno być według mni głównym celem w życiu. Może być to miłość, przyjaźń czy rodzina. Ważne, że mamy po co wstawać i nie grozi nam spoczęcie na laurach. Tym dla mnie jest książkowa działalność. Niezmierzona radość i wyzwanie. 


Bastuba



Komentarze

  1. Piękny wpis :)
    Boli mnie to,że na Instagramie jest coraz więcej osób, dla których liczyć się to, ile książek przeczytałeś, jak szybko i czy nadążasz za nowościami.
    Pozdrawiam ;)
    shadowbookczyta.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tak jest, ale myślę, że tych wyluzowanych, będących na instagramie dla książek i ludzi jest więcej :)

      Usuń
    2. Tak jak wyżej napisała Aleksandra, też mam wrażenie, że na instagramie jak nie recenzujesz nowości to nie będziesz chętnie przyjęty. No, ale na szczęście są ludzie, którzy robią to dla siebie, żeby podzielić się z innymi wrażeniami po przeczytanej książce. Nie ważne przecież kto ile czyta, jak szybko czyta.. :)

      Usuń
    3. Ważne to znaleźć ludzi których recenzje chce się czytać. Jeśli gust jest podobny to nie ważne kiedy dana książka została wydana :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Copyright © CZYTADO