'Pudełko z marzeniami' Magdalena Witkiewicz & Alek Rogoziński
'Czasem dzieje się tak, że prawdziwa miłość przechodzi bardzo szybko, a czasem trzeba długo, długo czekać.'
Z oczekiwaniami jest tak, że lepiej nie mieć zbyt wysokich, bo można się rozczarować i to boleśnie. Obserwując co działo się na blogach i na instagramie w okresie Bożego Narodzenia, nie trudno było wyłapać wysyp historii typowo świątecznych. Najczęściej romansów, choć występowały i kryminały czy zbiory powieści grozy. Dając się porwać tej wyjątkowo komercyjnej atmosferze, wybrałam dwie powiastki, które miały umilić mi czas wolny od uczelni. Dziś o jednej z nich.
'Niech każdy robi, co chce. Byleby drugiemu nie wadził. I - jak mówi pani Wiesia - byleby z tego kłopotów nie było.'
Malwina, jak i Michał. Ona ślepo-romantycznie wpatrzona w wymarzony obraz księcia na białym koniu. On nie widzący problemu w pracoholizmie, i byciu z kim z przyzwyczajenia. Znaleźli się na życiowym zakręcie prawie z takiej samej przyczyny. Okazali się niekompatybilni z poprzednimi partnerami. Kolokwialnie mówiąc, ex puścili ich w trąbę. Postanawiają więc zacząć życie od nowa, najlepiej jak najdalej od obecnie zamieszkałej stolicy. A gdzie lepiej opłakiwać smutki, jak nie w oddalonej od wszelkiej nowoczesności, małej mieścinie o uroczej nazwie Miasteczko z wyjątkowym usposobieniem? Nie mogło się jednak obyć bez typowo małomiasteczkowej społeczności z wścibską sąsiadką, proboszczem-"miłośnikiem nalewek" i strażakiem-playboy'em na czele. Ma to swój urok, który nie umyka nam, gdy czytamy coraz to śmieszniejsze dialogi i opisy wydarzeń, za które odpowiedzialność zrzuca się na św. Ekspedyta, posiadającego swoją kapliczkę pod restauracją świeżo kupioną przez Malwinę. Czy to ingerencja boska, czy wybujała wyobraźnia, komediowe elementy książki przyciągnęły mają największą uwagę. Wystarczy bym nazwała ją 'dobrą'?
'Wszystko co oddajemy światu wraca do nas pomnożone.'
Gdyby niebyła promowana jako 'Najzabawniejsza świąteczna komedia romantyczna!' to pewnie tak. Ale jeśli nawet lubię sałatkę grecką, to jeśli ktoś zaprosi mnie nie pizzę, a na talerzu zobaczę zieleninkę, to zadowolona nie będę. Miłość raptownie objawiona nie jest nowym motywem w literaturze. Często bohaterowie z momentu na moment wybuchają do kochanka żywym uczuciem. Żeby to się jednak dobrze czytało, musi mieć ręce i nogi. I sens. Nie zamierzam specjalnie odradzać, bo lektura zapewniła mi kilka miłych godzin. Pochłonęłam ją płynnie, szybko i przyjemnie. Nie wszystko mi tu jednak grało. Można przymknąć oko na pewne ogłupienie postaci po wpływem zasad jakie panują w Miasteczku, a nawet na miłość, którą wywołał ślepy amor. Ale na litość! Świątecznej atmosfery to tam jak na lekarstwo. Na szczęście łatwo znajdę książkę, która zamaże to złe, marketingowe wrażenie. Oboje autorów na przecież na swoim koncie ładne perełki.
'Każde rozczarowanie z czasem staje się tylko kolejną życiową lekcją, a ból wyblakłym wspomnieniem.'
Bastuba
Komentarze
Prześlij komentarz